Wolnoć Tomku…
Pierwsza odpowiedź, która może okazać się przydatna w podjęciu decyzji, to ta udzielona na pytanie, czy najlepiej czujemy się poza miastem, słysząc śpiew ptaków, czy też naszym żywiołem pozostaje centrum miasta i nie przeszkadza nam kompletnie towarzyszący mu zgiełk. Niewątpliwą zaletą domu jednorodzinnego bywa jego lokalizacja – jeżeli nie poza granicami miasta, to np. na jego obrzeżach, w spokojniejszych dzielnicach. Wiąże się z nią nie tylko cisza, bliskość natury i ogródkowy relaks, dom jest bowiem jednostką autonomiczną, daje uczucie niezależności – od umownie ustalonej ciszy nocnej czy męczących zebrań wspólnoty mieszkaniowej. Pamiętajmy jednak, że pełną niezależność daje dom jednorodzinny, a nie bliźniak, przylegający do drugiego budynku (sąsiedzi szeregowca mogą okazać się błogosławieństwem, ale też – w przypadku całkowitej niezgodności charakterów czy trybu życia – przekleństwem).
Najbardziej oczywistym minusem pozamiastowej lokalizacji jest oczywiście skomunikowanie tego miejsca ze ścisłym centrum. Nawet przy działających wszystkich mostach czas potrzebny na dotarcie do pracy, szkoły czy przedszkola wydłuża się, a moment korków sprawia, że przeklinamy decyzję o zamieszkaniu w domu. Mieszkając w bloku usytuowanym w centrum miasta, rezygnujemy z własnego ogródka, ale zyskujemy wygodniejszą komunikację, szeroki dostęp do wszelkich wygód i oszczędzamy czas potrzebny na dojazdy do pracy. Możemy również nie sięgać po kluczki samochodowe, a po kask rowerowy i wybrać się do kina po 22 bez kalkulowania czasu potrzebnego na powrót do własnego „M”.
Kolejnym czasopochłaniaczem w przypadku własnego domu okazują się być naprawy, utrzymanie zieleni, odśnieżanie chodnika, czyli mniejsze i większe czynności, których raczej nie unikniemy. Z drugiej strony – nie jesteśmy przy nich od nikogo zależni, nie płacimy za konserwację wind, utrzymanie oświetlenia części wspólnej budynku i ogrzewanie mieszkania sąsiadów, jeżeli nie mamy podliczników. Pamiętajmy jednak, że w pakiecie z autonomią dostajemy niejako odcięcie od miejskiego nurtu życia.
Na co Cię stać?
Koszt domu poza miastem jest zdecydowanie niższy od zakupu mieszkania w ścisłym centrum, ale jego utrzymanie nie należy do najtańszych. Mieszkając w bloku, co miesiąc liczymy się z czynszem, opłatami za ciepłą i zimną wodę, prąd/gaz, centralnym ogrzewaniem, funduszem remontowym i wywozem śmieci. Dom to teoretycznie „tylko” ogrzewanie i opłata za media oraz śmieci. W przypadku wszystkich napraw, konserwacji, odśnieżania, przycinania żywopłotu itd. jest to jednak kwota nierozkładalna na raty (jak w funduszu remontowym), zaś wymagająca natychmiastowego sięgnięcia do portfela. W rezultacie często utrzymanie domu okazuje się znacznie droższym rozwiązaniem.
Faworyt…
… jest nie do wyłonienia, każda z tych propozycji ma swoje plusy i minusy, więc próba ustalenia wyższości jednego nad drugim skazana jest na niepowodzenie. Ważne, by rozważyć jednostkową sytuację materialną w momencie podejmowania decyzji, aby pamiętać, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc raczej nie przeprowadzimy się z 75-metrowego mieszkania do domu o takiej samej powierzchni i w trakcie budowy w kosztorysie zawsze powinniśmy uwzględnić nieprzewidziane wydatki. Podobno z mieszkania łatwiej jest się wyprowadzić, gdyż nie myślimy o tym, by pozostać w nim do końca życia. Dom bardziej „wrasta” w rodzinę, czego przykładem może być niechęć do jego sprzedania w momencie odziedziczenia go po ukochanej babci czy dziadku. I tak bez końca: dom czy mieszkanie, mieszkanie czy dom? Najważniejsze, żeby domownicy dostrzegali w tym miejscu więcej plusów niż minusów, a przynajmniej potrafili na te minusy przymknąć na co dzień oko.